Parkowe Hercklekoty

Parkowe Hercklekoty

15 lutego 2015 4 przez Nasza droga do
W zeszłym roku rozpocząłem swoją przygodę ze startami w zawodach biegowych ukończyłem kilka biegów (klik). No i rozpoczęła się zima, urodził się Edward i jakoś przestałem zastanawiać się nad kolejnymi startami. Ancia jednak wyszukała PARKOWE HERCKLEKOTY i mnie zgłosiła. Bieg w Walentynki wydał się dobrym pomysłem by zainaugurować nowy rok biegania :)
 
 
10963949_763247713759526_526617984_n

W Parku Śląskim urządzanych jest coraz więcej tego typu imprez, a że mam do niego niedaleko to chętnie biorę w nich udział. Planuje skompletować Parkową Koronę Biegową, jest to cykl biegów w Parku Śląskim, na który składają się Bieg Wiosenny, Bieg Górski, Parkowa Mila, Gryfny Bieg, Parkowy Półmaraton i Bieg Równonocny – oczywiście jak zdrowie pozwoli no i będę miał czas (pracuje często na wyjazdach).  Pierwszy raz startowałem w zawodach w zimie, na śniegu i miałem trochę obaw z tym związanych. Obnosiłem się nawet z zamiarem zakupu kolców na buty, w końcu jednak zrezygnowałem i wystartowałem w zwykłych butach biegowych. Miejscami na trasie było ślisko, ale obyło się bez upadku.  Pogoda dopisała, było słonecznie i ciepło zważywszy na porę roku.   Limit startujących ustalony został na 300 osób i lista ponoć została zamknięta na tydzień przed planowanym startem. Wiele osób pojawiło się w przebraniach. I tak biegnąc mijałem np. krokodyla, amora. Ten drugi nawiasem mówiąc otrzymał nagrodę za najlepsze przebranie. Taktycznie wyruszyłem na samym końcu niepewny swojej formy w tych trudnych warunkach, poza tym wolę mijać ludzi niż sam być wymijany, tak więc mijając start miałem 23 sekundy straty do czołówki. Z początku pożałowałem tej decyzji, tłum był tak liczny, a trasa tak wąska, że nie w sposób było wyprzedzać. Po pierwszych kilkuset metrach rozpoczął się pierwszy podbieg, po którym stawka trochę się przerzedziła i mogłem sukcesywnie przesuwać się do przodu wyprzedzając kolejnych biegaczy. Moja dusza sportowca karmiona kolejnymi wyprzedzonymi zawodnikami dostawała skrzydeł i pchała mnie coraz szybciej do przodu, tylko rozum powtarzał racjonuj siły. I tak zmiennym tempem pokonywałem dystans. Przed metą czekał spory podbieg, na którym rozpocząłem finiszowanie, a na ostatniej prostej widząc biegnących przede mną ludzi wycisnąłem z siebie siódme poty i przyspieszyłem do sprintu – na ostatnich metrach wyprzedzając jeszcze jednego zawodnika. Zdyszany choć szczęśliwy ukończyłem swój pierwszy bieg tego roku i mam nadzieję, że nie ostatni :)

IMG_9527

IMG_9528

IMG_9544

IMG_9530

IMG_9535

IMG_9537

IMG_9540

IMG_9542

10948959_506978649440231_1791853219_n

Zapraszam na filmik z tego biegu:

Yśó
 

Print Friendly, PDF & Email