‘Zdrowe słodycze’ kontra ‘sklepowe łakocie’!

‘Zdrowe słodycze’ kontra ‘sklepowe łakocie’!

12 czerwca 2015 4 przez Nasza droga do
Kochane słodycze, gdyby Was nie było świat byłby prostszy!
Kraina Czaró spotkanie blogerek blogujących mam Katowice (15)

Będąc dzieckiem niewiele miałam okazji do zjadania prawdziwych sklepowych łakoci, lata 80-90 to były trochę inne czasy niż dziś. Wtedy nie było tak łatwo zdobyć słodycze, chyba, że ktoś dostawał paczki z “Niemiec” od rodziny, albo otrzymywał paczki świąteczne z pracy lub po prostu jadał to co im rodzina upichciła. Były jeszcze (i nadal są) ogródki przydomowe lub miejskie, w których można było zdobyć naturalne łakocie w formie sezonowych owoców, oczywiście kto nie miał to zakupywało się na straganach lub po sąsiedzku lub robiło się z nich domowe przetwory. Teraz w sklepach, hipermarketach, mamy osobne działy na słodycze, osobne działy na chrupki, paluszki, osobne działy na owoce, dżemy. Jak to się mogło tak stać, że nagle mamy wszystko dostępne, na wyciągniecie ręki!?
Mam wrażenie, że ten przełom nas skrzywdził, naszych rodziców i nasze pokolenie, wpadliśmy w pułapkę słodyczową, uzależniliśmy się od cukru (klik)! Teraz próbujemy wszyscy iść za falą ‘fit’, bo to przecież takie ‘zdrowe’ i ‘modne’! Często jednak nie wiemy jaką drogę wybrać, by uzyskać ten stan zadowolenia (klik), nasza psychika przez to cierpi! Wszyscy wiemy, ze objadanie słodyczami jest złe, ale i tak je jemy, a gdy już je jemy, to czujemy się szczęśliwi na chwilę – ciekawe zjawisko prawda!?
Jakiś czas temu zrobiłam test wśród zaproszonych gości i wystawiłam na stół słodkości. Na jeden talerz wystawiłam gotowe łakocie, które kiedyś otrzymałam w świątecznej paczce, a na drugi talerz wystawiłam przygotowane już do spałaszowania warzywa i owoce (marchewki pocięte w paseczki, banany i jabłka pocięte w kawałeczki). Na spotkanie byli zaproszeni i dorośli i dzieci. Wiecie co się okazało? Okazało się, że dorośli sięgali po zdrowsze przekąski, a dzieci po te czekoladowe!
image
Zdziwiło mnie to bardzo i od tamtej pory na stół, dla gości, staram się dawać łagodniejszą formę łakoci, a zwłaszcza, gdy w pobliżu są dzieci!Właśnie! Temat dzieci!
Najgorzej jest jednak z dziećmi, bo dzieci zawsze będą sięgać po to co ‘łakociowe sklepowe’, czekoladowe, żelkowe, … , bo ładnie wyglądają, bo lepiej pachną, … Nasz Julian nie odejdzie od talerza, czy od miseczki póki nie straci się wszystko co słodkie, więc często idąc w gości musimy zwracać uwagę gospodarzom by je schowali –  my rozumiemy, że te ‘trochę’ nie zaszkodzi, ale ‘całość’ już tak, bo przecież późniejszy płacz, ból brzucha, ‘szał cukrowy’, problemy ze spaniem, skupieniem to NASZ PROBLEM, a nie ich, więc warto im to wytłumaczyć! A wytłumaczyć dziecku, że więcej nie może jeść,  jest ciężko! Początki oduczania są trudne, może zakończyć się ogromnym płaczem ze strony dziecka, więc po co to komu!? A co dziecku nie dasz, gdy inni jedzą!? Ciężki temat!

Okazje do jedzenia łakoci ciągle nam się zdarzają, bo często gdzieś wybywamy, czy to do rodziny, czy to do znajomych, czy to do sklepu, … Zanim dziecko się nauczy, by nie zjadało wszystko to co ma wystawione na stole, to trochę czasu minie, a przecież wiadome jest, że pierwsze lata życia dziecka to najważniejszy okres, by jego układ pokarmowy dorósł w ‘odpowiednich warunkach’, bo “czym skorupka nasiąknie za młodu, tym będzie na starość! Jednak niestety nie każdy jest tego świadomy! Najtrudniej jest chyba przetłumaczyć to babciom i dziadkom – poruszany temat słodyczy wśród nich to jak walka z ogniem, ciężko ugasić! (Oczywiście są wyjątki, więc bez obrazy :*)

 

Ancia
Print Friendly, PDF & Email