Jak pokonać lęk przed prowadzeniem auta?

Jak pokonać lęk przed prowadzeniem auta?

8 września 2015 0 przez Nasza droga do

Dziwne pytanie, dziwny problem, ale tak wiele osób ma jednak ten problem, ja do niedawna też się do nich zaliczałam!

Nie wiem skąd się wziął u mnie ten problem, przyszedł chyba sobie tak sam i zagnieździł się głęboko w mojej podświadomości. Kurs na prawo jazdy ukończyłam w 2006 roku i myślałam, że wszystko będzie ok, gdy zdam tylko egzamin. Egzamin zdałam dopiero za trzecim razem. Za pierwszym razem bardzo niesympatyczny egzaminator, że tak brzydko powiem, uwalił mnie na rondzie po 40 minutach jazdy. Stwierdził, że chciałam wymusić na rondzie pierwszeństwo, chociaż byłam w 100% przekonana, że spokojnie dam radę się włączyć bezpiecznie w ruch na rondzie. Mój egzaminator stwierdził, że jestem zagrożeniem i tuż przed wjechaniem na rondo gwałtownie zahamował! Nawet nie wiecie jak byłam w szoku, że zrobił mi takie coś podczas jazdy, wykonując przy tym niebezpieczną sytuację na drodze, bo osoba za nami mogła wjechać w tył naszego samochodu! Oburzona zapytałam się „dlaczego!?”, a on mi na to, że „nie znam samochodu i wolałby, żebym nie wjeżdżała na rondo”. Młoda, nieumiejąca jeszcze walczyć wtedy o swoje, zapytałam jego „a co by Pan zrobił na moim miejscu?”, a on na to, że „ja bym przejechał!”. Ta sytuacja mi się mocno zakorzeniła w moim umyśle, bo przecież 40 minut jazdy samochodem to sporo czasu by poznać auto jak się sprawuje na drodze! Wtedy to podświadomie chyba zaczęłam uważać, że jestem beznadziejna! Niemniej jednak chciałam mieć bardzo prawo jazdy, gdyż wtedy otrzymałam fajną ofertę pracy jako studentka, ale niestety ze względu na zbyt długi czas bycia bez prawka, to fajna oferta pracy przeszła mi koło nosa!

Prawo jazdy zrobiłam, jednak niestety od razu po otrzymaniu prawka nie jeździłam, bo po pierwsze nie miałam czym, a po drugie coś mnie unieruchamiało by wsiąść do auta jako kierowca! Ysiek mi trochę pomógł wyzbyć się z początku tego lęku, zabierając mnie na różne place wolne od ruchu samochodowego! Jednak niezbyt wtedy chciałam wyruszać na miasto! Któregoś dnia jednak jeżdżąc na placyku z Yśkiem odważyłam się wyjechać w teren i od tamtej pory już jeździłam od domu do pracy, od pracy do domu, od domu do rodziców, od pracy do rodziny, od domu do sklepu i z powrotem. Niemniej jednak bałam się wyruszyć gdzieś dalej i w dodatku w tereny mi nieznane! Zawsze znajdowałam sobie pretekst, a bo źle się czuję, a bo bębny hamulcowe są do zrobienia (to akurat poważny temat!), a bo coś tam! Zawsze było wtedy jakieś wytłumaczenie z mojej strony!

Od czasu do czasu starałam się jednak przełamać ten lęk i próbować jeździć gdzieś dalej i chociaż udawało mi się to to nigdy nikogo nie chciałam ze znajomych wozić, nawet bliskiej rodziny, chyba, że był to mój Ysiek albo moja mama, bo tylko oni nie komentowali zbytnio mojej jazdy, oni mi ufali! Najgorzej jest jeździć z początku z innym kierowcą z boku, bo oni zawsze wiedzą lepiej i głupio komentują! Warto brać na pierwsze jazdy osoby, z którymi się czujesz dobrze prowadząc auto – z czasem dowiesz się, którzy to są ;)

Z czasem pokochałam jeżdżenie autem, zwłaszcza wtedy, gdy na świat pojawiły się dzieci, bo ułatwiło mi to przetransportowanie nas wszystkich, w krótkim czasie, bez nerwów, do innego miejsca! Jednak na dalsze trasy nigdy nie umiałam się przełamać!

Pewnego dnia Ysiek miał wypadek jak byliśmy na wakacjach! Wtedy był ten czas co człowiek się nie zastanawia nad pierdołami tylko działa! W związku z tym, że szpital w tym mieście nie przyjmował takich przypadków, a karetki nie chcieli wysłać, to musieliśmy jechać do innego większego miasta po pomoc, do specjalistów! Pokonałam wtedy 20 km nie znając tamtejszych dróg i miasta z niewidzącym na oczy wtedy Yśkiem, ze strachem o jego stan zdrowia i z małym dzieckiem na tylnym siedzeniu! Z powrotem drogę również znajdowałam na czuja, pytając się w jednym momencie taksówkarzy o drogę. Później musiałam pokonać powrotną drogę już do domu, również na czuja, jakieś 100 km. Na szczęście wszystko się zakończyło dobrze, Ysiek odzyskał z czasem widzenie!

Mnie od lęku na dobre wyzwolił 'szok’, 'gwałtowne wydarzenie’, 'lęk o pogorszenie stanu zdrowia bliskiej osoby’! Oczywiście, że mogłam iść wcześniej na dodatkowe kursy jazdy poprawiające moją pewność siebie, ale 'los’ chciał inaczej! Jak widać życie kształtuje nasze zachowania i tak naprawdę każdy musi znaleźć swoją drogę do pokonywania lęków, nawet gdy lęk dotyczy jeżdżenia samochodem!

https://instagram.com/p/yO2IJ2ny6L/?taken-by=naszadrogado

Ancia

Print Friendly, PDF & Email