#4 PROJEKT PROGRESJA. MARZENIA VS CELE. BĄDŹ SMARTer!

#4 PROJEKT PROGRESJA. MARZENIA VS CELE. BĄDŹ SMARTer!

25 stycznia 2017 17 przez Nasza droga do

marzenia konta cele - projekt progresja

Zawsze byłem typem marzyciela, dlatego też uwielbiałem czytać, oglądać filmy a także grać w gry RPG, jeszcze takie life, z grupą znajomych. Lubiłem, baa nadal lubię, wyobrażać sobie siebie robiącego to czy tamto, potrafiącego wszystko czy podróżującego dookoła świata. Niestety z wiekiem najczęściej marzenia zaczynały coraz bardziej być moją ucieczką od rozczarowującej rzeczywistości, zamiast tak jak powinny być wyznacznikami na drodze przez życie, tworząc taki mój wewnętrzny bezpieczny świat, w którym bezpiecznie mógłbym się wyciszać z dala od trosk codziennego życia. Doooość! Nie tak to ma wyglądać!

Marzenia nie powinny być ucieczką od życia. Nie trzeba budować swojego własnego świata wewnątrz swojej STREFY KOMFORTU, w której nikt nam nic nie jest w stanie zrobić. On jest na zewnątrz, jest piękny i pełen fajnych ludzi. Zorientowałem się, że odcinanie od świata za pomocą marzeń przypomina trochę używki i narkotyki, można się w nich zatracić, ale dzieję się to kosztem kontaktu z rzeczywistością.

Nie zrozumcie mnie źle, marzenia są bardzo ważne, ale tylko jako element konstytuujący nas jako ludzi na drodze przez życie, umożliwiają polepszenie naszej samoświadomości, są jakby cieniem na ścianie. Nie ma sensu zbyt długo na niego patrzeć dla samego patrzenia, jeśli marzenia nie pchają Cię do przodu, a w życiu  to tak naprawdę tylko Cię z niego wycofują.

Nasze marzenia powinny być jednak punktem wyjścia przy wytyczaniu naszych celów (tak osiągnąć można szczęście).

Marzenia kręcą się wokół strefy uczuć, żeby wykorzystać je w praktyce, przeformując w cele należy okiełznać je dzięki pewnej metodologii.

Tym którzy jeszcze nie znają, chciałbym przybliżyć zasadę SMARTER, jest to efektywna zasada zarządzania procesem tworzenia i osiągania celów, zarówno w biznesie jak i praktycznie w każdym aspekcie naszego życia.

Spotkałem się po raz pierwszy z nią na zajęciach z coachem, ale później przewijała się ona przez wypowiedzi wielu  twórców od Tima Ferissa, Michaela Hyatta, aż po Michała Szafrańskiego. Według mnie uderza w sedno, jeżeli chodzi o różnice pomiędzy bujaniem w obłokach a metodycznym podejściu do tworzenia i osiągania celu, nadaje konkretne efektywne ramy i uświadamia nam złożoność każdej drogi do osiągnięcia celu, ale także go konkretyzuje i że tak powiem ściąga z nieba na ziemię, rozbijając dobrze dla nas  brzmiący slogan (choć totalnie niekonkretny, jakby zawieszony w próżni slogan) w stylu chciałbym schudnąć albo chciałbym być bogaty na podelementy składowe zwiększające naszą świadomość jego wartości dla nas motywacji do jego osiągnięcia czy sposobu jaki chcemy wdrożyć.

Zasada nazywa się z angielskiego S.M.A.R.T.E.R, określa dokładnie jaki powinien być cel, który sobie wytyczamy. Cel powinien być:

specific – sprecyzowany

measurable – mierzalny

achievable-  osiągalny

realistick – realistyczny

time-bound – terminowy

exciting – ekscytujący

recorded – zapisany

By konstruktywnie przetransformować marzenie w cel musimy go sprecyzować jak najbardziej się da i przeanalizować co się z nim wiąże.

Dlaczego właśnie jego chcemy osiągnąć?

Co da nam konkretnie osiągnięcie tego celu?

Czy jest on celem samym w sobie czy też drogą do kolejnego?

Musi być mierzalny.

Co konkretnie ma Ci to dać?

Chcesz schudnąć, ile konkretnie? A może chodzi tylko o zmniejszenie wymiarów ciała?

Chcesz być bogaty? Co to dla ciebie znaczy?

1 milion na koncie?

Może mercedes w garażu?

Osiągalny według mnie łączy się bardzo z terminowością i skłania do oceny złożoności celu i rozbiciu go na małe kroki zmierzające do większego efektu, który z początku może być zbyt ambitny, bądź zbyt mało konkretny i nas szybko zniechęcić przez zbyt wielkie trudy, bądź rozciągłość czasową w jego uzyskaniu, np. chcę zdobyć Mont Everest (cóż na chwilę obecną nie mam ani kondycji doświadczenia ani pieniędzy by go zdobyć, więc muszę najpierw skupić się na celu osiągalnym, realny.

Należy ocenić czy możliwe jest w ogóle jego osiągnięcie. Prezydentem Stanów Zjednoczonych nie zostanę (nie urodziłem się tam), fizycznie nie jest to możliwe.

Musi być ekscytujący dla nas, czyli przede wszystkim musi nas kręcić jego osiąganie.

Jest to bardzo ciekawy szkielet, który polecam do pomocy w formułowaniu swoich celów. Pamiętajmy, że jest to tylko wskazówka, nie sztywna reguła. Warto ją znać jako kolejne narzędzie mające pomóc nam poznawać i sukcesywnie rozwijać siebie.

Yśó

Print Friendly, PDF & Email