Poroniłam i co dalej?

Poroniłam i co dalej?

5 grudnia 2017 15 przez Nasza droga do

Życie czasem plata figle. Niestety jak widać, nie zawsze może być dobrze. To jak przejdziemy złe momenty, będzie odbijało się na naszym dalszym życiu. Utraciłam zdrowie. Poroniłam i co dalej?

 

poroniłam i co dalej

 

Zaciążyłam… i choć z początku cieszyłam się z tej ciąży, to z tygodnia na tydzień ta radość umierała…

Ostatnie półtorej miesiąca były najgorszym okresem w moim życiu. Źle rozwijająca się od początku ciąża wpłynęła na zmniejszenie odporności mojego organizmu, co wpłynęło na ciągłe problemy ze zdrowiem. Organizm od początku jakby wiedział, że z ciążą jest coś nie tak. Po ginekologicznych badaniach wiedziałam, że czeka mnie poronienie lub zabieg…

Wybaczcie, że się z tym z Wami wcześniej nie dzieliłam, ale musiałam sama jakoś to przetrawić.

 

poroniłam i co dalej

 

Czy idzie się jakoś przygotować do poronienia?

 

Pod względem psychicznym?

Powiedzmy, że tak, o ile o tym nas uprzedzi lekarz. Choć nie wiem jakby się człowiek starał, to przychodzi taki moment, że czuje się w organizmie ciążowe zmiany, a nagle pyk i wizja małego dziecka, które tuli się w swoich rękach, gwałtownie i boleśnie odchodzi. To boli i będzie bolało, ale od nas samych będzie zależało jak długo będziemy leczyć ból w naszym sercu.

Pod względem fizycznym?

Jest to ciężkie przeżycie i w sumie idzie się do tego przygotować, ale tylko pod względem dokumentacji ciążowej i plecaka z potrzebnymi rzeczami do szpitala… ale i tak znając życie czegoś się zapomni.

Przy pierwszym poronieniu bolał mnie trochę brzuch i krwawiłam. Bolało mnie bardziej serce, bo była to moja pierwsza ciąża i długo we mnie ten ból pozostał. Wyłam jak bóbr i trzymało mnie to przeżycie aż do kolejnej ciąży. Poronienie było samoistne. Szybko wróciłam do codzienności pod względem fizycznym.

Przy drugim poronieniu (po dwóch udanych ciążach) ból brzucha był okropny, zwłaszcza skurcze, które miałam co chwilę, praktycznie jak przy porodzie, tylko częstsze. Nie mogłam siedzieć, ani leżeć, tak bolało. Ból chwilowo przechodził jak parłam, by wyleciały skrzepy krwi. Dowiedziałam się, że dla kobiety najlepsze jest by poroniła samoistnie, tzn. by organizm oczyścił się sam. Ryczeć mi się chce ze wspomnień w tym momencie. Skoro zaczęło się krwawienie, to myślałam, że mój organizm się i w tym przypadku sam oczyści, ale niestety… Musiałam wezwać karetkę i prawie mdlejącą zabrali mnie do szpitala. Byłam biała jak kartka papieru, nie było widać nawet rysów moich ust. Przeciwbólowe, które dostałam w kroplówce nie zadziałały na skurcze. Nie byłam na czczo, więc od razu też nie nadawałam się do zabiegu. Czekałam, bo chciałam, bo pragnęłam by organizm sam się oczyścił. Brakowało mi sił z powodu silnego bólu. Gdyby nie kobietki, które ze mną leżały w szpitalu, to by mi i psychika przy tym siadła. Trafiłam na 57letnią współlokatorkę, która opowiadając swoje historie z życia (i jeszcze będąc przy tym również obolała z powodu choroby) śmiała się do łez. Uwierzcie mi, nie szło się nie śmiać! Choć mój ból był okropny, to ja jednocześnie płakałam (z powodu bólu) i śmiałam się (z jej opowieści). Przeciwbólowe, które dostałam w kroplówce nie zadziałało na moje skurcze, ale o dziwo śmiech w pewnym momencie przezwyciężył ten ból. Wtedy dopiero mogłam spróbować się jakoś ułożyć i zasnąć. Leżenie brzuchem na poduszce, polecam!

Organizm oczyszczał się, ale mogło to według lekarza trwać jeszcze nawet kilka dni. Utraciłam sporo krwi i zaczęło być to zagrożeniem dla mojego życia, więc musiałam się zdecydować na zabieg. 

Zabiegu nie pamiętam… uspano mnie… nic nie czułam… 

poroniłam i co dalej?

 

Poroniłam i co dalej?

Wyszłam ze szpitala z ulgą. Trafiłam w szpitalu na pozytywne towarzystwo: współlokatorki, lekarzy, pielęgniarki. Praktycznie to pomogło mi by serce aż tak nie bolało. I gdybym nie miała moich chłopców pewnie bolało by mnie jeszcze bardziej.

Nabawiłam się okropnej anemii, nigdy w życiu aż tak złych wyników krwi nie miałam! Czeka mnie długi powrót do zdrowia. Boli mnie brzuch podczas jedzenia posiłków i przy wypróżnianiu, czasem odzywa się ból żeber. Ogólnie mówiąc jestem słaba, a do tego nie umiem zasnąć, a nawet długo spać. Mam nadzieję, że „byle do świąt” i to wszystko przejdzie.

Na pewno muszę być pod kontrolą lekarza i muszę zadbać o swoją dietę. Z czasem muszę zacząć i ćwiczyć, bo przez te kilka dni bólu mój organizm się spiął, nie umie się rozluźnić, przez co jeszcze bardziej wszystko mnie boli. 

 

Print Friendly, PDF & Email