Jak przełamać strach przed wyjściem z małym dzieckiem do ludzi?
7 marca 2017Jak przełamać strach przed wyjściem z małym dzieckiem do ludzi?
Gdy kobieta rodzi dziecko, gdzieś tam w środku rodzi się strach.
Strach, o co?
W sumie o wiele rzeczy.
Jedną z moich obaw, gdy pojawiło się moje pierwsze dziecko, to był kontakt ja – dziecko – inni ludzie.
Jak ja sobie poradzę?
Czy dziecko będzie współpracować?
Czy przypadkiem nie będzie głodne?
Jak je karmić i gdzie?
Gdzie i jak go przebrać, z kupy!?
Pewnie nie wszystkie kobiety miały takie obawy, ale po rozmowie z koleżankami dowiedziałam się, że jednak duża liczba młodych mam boryka się właśnie z takimi problemami z początku swojego macierzyństwa.
Jak przełamać pierwsze lody?
Warto zacząć swoją przygodę wychodzenia do ludzi od praktycznie momentu narodzenia dziecka, broń boże nie zamykać się w swoich czterech ścianach. Zacząć pierw od pierwszych wspólnych spacerów, przyjmowania gości, odwiedzin rodziny, znajomych (byle nie chorych).
Gdy od razu weźmiemy się za przełamywanie lodów to szybko strach odejdzie, staniemy się pewniejsi. Poznamy zachowania swoich dzieci, a dzieci nasze zachowania. W późniejszym etapie nie będzie już dla nas straszne wyjść z małym dzieckiem na festyn, czy nawet na spektakl.
Wybierając się gdzieś z dzieckiem warto też sprawdzić jak długo tam będziemy, by dziecku nie zaburzyć swego rytmu dnia.
Chyba nie muszę nikomu przypominać o myciu rączek dziecka!? Przebywanie wśród ludzi do czegoś zobowiązuje, m.in. do zachowania higieny. Małe dzieci lubią brać ręce do buzi, a brudne ręce plus wirusy równa się choroba, myjmy więc dzieciom ręce, a jak nie mamy dostępu do wody, to przetrzyjmy im chociaż ręce wilgotnymi chusteczkami.
Co warto wziąć ze sobą do wyjścia z dzieckiem?
Po pierwsze na bank picie i jedzenie.
Pieluszki, nawilżane chusteczki i smoczek jeśli jeszcze dziecko (o ile w ogóle) używa.
Ulubioną zabawkę.
Warto czasem mieć gdzieś w zanadrzu dla dziecka coś do przebrania, bo przypadki się zdarzają.
„Coś zaskakującego” – to zawsze działa w przypadku jeśli dziecko się nudzi lub jest niespokojne.
Te „coś zaskakującego” nie zawsze, by dziecko się nie przyzwyczajało.
Coś zaskakującego, czyli co?
W każdym przypadku może być to coś innego (nie mówię o słodyczach), np. przed ostatnim spektaklem „Tajemnica Bańki Szczęścia” daliśmy dzieciom, przed praktycznie wejściem na salę, bańki mydlane (te pojemniczki, z których się robi bańki) kupione na miejscu. Przez cały spektakl dzieci trzymały je w swoich rączkach i otwarły je praktycznie dopiero w swoim domu. Przedstawienie było praktycznie dla dzieci od 4 lat do 10, jednak okazuje się, że i młodsze dzieci nadają się na tego typu przedstawienia.
Dzieci były bardzo zachwycone spektaklem, ilością lecących baniek ze sceny, dźwiękami, rzeczami co się działy na samej scenie. Najmłodszy nasz syn (2latek) tańczył, śpiewał, po prostu uczestniczył czynnie w zabawie, zresztą jak większość dzieci. Najstarszy (prawie 4latek) siedział spokojnie i oglądał, często mówiąc „wow”.
Jedynie pod koniec przedstawienia młodszemu zachciało się pić i jeść. Przedstawienie trwało 1 godzinę z minutami, więc daliśmy radę!
Po skończonym spektaklu bohaterowie Teatru Baniek Mydlanych wyszli nawet do widowni, co jeszcze bardziej pobudziło pozytywnie dzieci. Poniżej macie kilka zdjęć z tego spektaklu. Tajemnicę Bańki Szczęścia można zobaczyć w całej Polsce (trasa koncertowa – klik).
Dziewczyny nie zamykajcie się z dziećmi w domach, wychodźcie do ludzi!
https://www.instagram.com/p/BOxahMbB-E4/?taken-by=naszadrogado