Sos ala tabasco
20 września 2014Z tego powodu, że jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami balkonu i miłośnikami ostrych potraw to postanowiłam po raz kolejny w swoim życiu zasiać papryczki chilli. Z tego względu, że posiadałam i nadal posiadam nasiona z uprzednich domowych moich upraw było to tylko kwestią wsadzenia ich do ziemi. Miałam plan, by zrobić z nich sos ala tabasco.
Jak uzyskać nasiona z papryczek chilli? Szczegółowo opisuję to tutaj – klik
Jak ususzyć papryczki chilli? Odpowiedź znajdziesz tu – klik
Bardzo chciałam domowej roboty sos a’la tabasco – nie do końca wiedziałam jak to zrobić, ale przypomniałam sobie jak moja najukochańsza ciocieńka robiła paprykę słodką na już – jej smak był idealny – pamiętam, że gotowała ją w wodzie z dodatkiem octu, oleju, soli i cukru. Postanowiłam, że zrobię coś podobnego z papryczką chilli, ale nie dodam ani wody, ani oleju, bo zależy mi na uzyskaniu koncentratu, pikantności.
UWAGA! nie róbcie tego przy dzieciach, osobach z problemami układu oddechowego, ani przy zwierzętach!!!!
Pierwsze co zrobiłam to ubrałam gumowe rękawiczki – papryczki chilli są naprawdę ostre i trzeba z nimi uważać, bo można sobie je łatwo wetrzeć w skórę dłoni, a potem roznieść po innych częściach ciała – jeśli będziecie robić to bez rękawiczek to musicie szczególnie uważać, żeby Wasze ręce nie dotykały później oczu, nozdrzy, ust, ranek i wszelakich otworów w ciele. Mówię poważnie! Piecze i to jak! Acha i nie gotujcie w rękawiczkach by się guma nie przykleiła do skóry!!!
Wracając do przepisu, czego użyłam robiąc ten sos:
skład:30 szt. papryczek chilliocet 8%kilka płatków suszonego polskiego czosnku (klik)pół łyżeczki soli kuchennej niejodowanejpół łyżeczki cukru
Sposób przygotowania:
Do małego garnuszka (kubeczka metalowego) wrzuciłam papryczki chilli z odciętymi zielonymi dupkami i zalałam octem tak do wysokości papryczek – ja wlałam na początek pół szklanki octu. Następnie dodałam kilka suszonych płatków czosnku.
Przy robieniu tego sosu najlepiej to otworzyć okno! Zapach gotowanego octu i papryczek jest dosyć nieprzyjemny!
Gotowałam całość na malutkim ogniu od czasu do czasu mieszając – trzeba uważać na unoszące się opary by tego nie wdychać!
Następnie dodałam sól i cukier i dalej gotowałam.
Podczas gotowania trochę za dużo wyparowało mi z tego octu, a papryczki dość nie zmiękły, więc dolałam jeszcze trochę octu.
Gdy już natomiast papryczki zmiękły to zaczęła się wtedy tak naprawdę ostra zabawa!!!
Garnuszek ściągnęłam z ognia. No i co dalej?
Trzeba było rozdrobnić jego zawartość. Użyliśmy więc do tego blendera – jeśli nie macie zamykanego to trzeba bardzo uważać na oczy i wszystkich otaczających domowników! Ja wsadziłam garnuszek do zlewu i poprosiłam Yśka, żeby to zmiksował – przy tym zabiegu najlepiej wstrzymywać oddech tak długo jak się da i wychodzić z pomieszczenia zaczerpując powietrza!!! Ostry zapach dostaje się do nozdrzy! Trzeba naprawdę uważać!
Po zmiksowaniu odczekałam chwilę aż zapach trochę zniknie, garnuszek znów podgrzałam na małym ogniu uważając by nie wdychać oparów! Konsystencja wyszła trochę zbyt gęsta, więc dodałam jeszcze trochę octu. Po kilku minutach wyłączyłam ogień i przecedziłam zawartość garnuszka przez drobne sitko do miseczki pomagając sobie łyżką by odcisnąć jak najwięcej z tego ‘soku’. Przecedzoną zawartość znów podgotowałam w garnuszku, ale tylko przez krótką chwilę i również na małym ogniu – gotową całość przelałam do docelowego słoiczka i zakręciłam. I już na szczęście było po robocie!
Dodatkowa rada! Sos z tak dużej ilości papryczek chilli wychodzi bardzo ostry i jeśli już robisz taki sos i chcesz go skosztować to radzę zrobić to rozsądnie, kropelka wystarczy abyś poczuł ten bardzo wyraźny ostry smak!
Acha, wszelkie przyrządy, garnki, itd. użyte przy robieniu tego sosu najlepiej sparzyć później gorącą wodą, by usunąć z nich pozostawioną pikantność.
Taki sos możemy używać jako przyprawę do różnych dań, uważając by nie dać go za dużo.