Życie bez stresu. Nerwica w życiu codziennym.
3 stycznia 2015Życie bez stresu. Nerwica w życiu codziennym.
Nie wiem skąd się wzięła u mnie nerwica, ale sama do mnie przylazła z brudnymi butami jak byłam jeszcze dzieckiem i rozgościła się bez pytania jakby była u siebie! Stale usiłowałam ją wyrzucić ze swojego życia, rozstać się z nią na zawsze, uciec od niej, pozbyć się jej, ale ona jak ciężki głaz nie chciała się ruszyć, aż do pewnego czasu.
Różne etapy jej przechodziłam, a skutki uboczne jakie wyrządzała na szczęście nie uderzały w inne osoby, jedynie w mnie samą.
Najpierw zaczęło się od wybuchowości, a to ze względu na to, że będąc dzieckiem i wchodząc w etap nastolatki bałam się nowych sytuacji, nowych ludzi, wszystkiego co nowe i nieznane. Każda wtedy stresowa sytuacja kończyła się albo kompulsywnym objadaniem, albo obgryzaniem paznokci, albo rozdrapywaniem młodzieńczego trądziku albo tym, tym i tym. Biedna męczyłam się z tym wszystkim aż do czasu jak poszłam na studia.
Studia mnie trochę zmieniły, zmieniły nastawienie do życia. Na studiach trzeba było trochę kombinować, żeby dojść szczęśliwie do samego końca. Na studiach też rozpoczęłam swoją pierwszą pracę jako hostessa na promocjach, gdzie byłam zmuszona bezpośredniego do kontaktu z ludźmi, rzucana na głęboką wodę w nowe sytuacje i trzeba było sobie jakoś radzić – świadomie zgadzałam się na to wszystko!
W miarę szybko odnalazłam się na studiach i w pracy.
W pierwszą pracę na promocjach wkręciła mnie bliska znajoma, do dziś twierdzę że to dzięki niej stałam się inną osobą – pracę tę można powiedzieć, że wtedy pokochałam, bo byłam w tym naprawdę dobra i do tego jeszcze doceniana! Zmieniałam agencje, firmy – to był świetny czas na rozwinięcie skrzydeł! Natomiast na studiach starałam się by te lata nie były zmarnowane i jak czegoś nie umiałam zrozumieć to tak długo nad czymś ślęczałam, aż to zrozumiałam lub szukałam osób, które by mi to wytłumaczyły.
Kompulsywne objadanie i obgryzanie paznokci odeszło, niestety rozdrapywanie trądziku zostało, doszła do tego niestety pokrzywka cholinergiczna (swędzące bąble na całym ciele), która była wywoływana wysiłkiem, gorącymi pokarmami, zmianą temperatury ciała no i mogę teraz szczerze stwierdzić, że głównie stresem. Przez lata męczyłam się z tym sama, do czasu aż w pewnym momencie pokrzywka ta zagroziła mojemu życiu i wylądowałam na pogotowiu.
Odwiedziłam Alergologa, który stwierdził po kilkumiesięcznym faszerowaniu lekami, że udaję, że wcale na nic nie jestem chora.
Miałam robione również badania na pasożyty – znów nic.
Pokrzywka ta bardzo przeszkadzała mi w codziennym życiu. Rodzina i mój chłopak (teraz już mąż) bardzo mnie wtedy wspierali i pomagali mi.
Po latach nauczyłam się z nią żyć i nawet ją uprzedzać. Nie rezygnowałam całkowicie z fizyczności. Podczas wędrówek górskich gdy tylko ją wyczuwałam, że nadchodzi, siadałam i odpoczywałam – moje chodzenie po górach można było wtedy przyrównać do ślimaczego tempa,ale nigdy nie miałam zamiaru z nich zrezygnować, bo kocham góry!!!
Pokrzywka wyskakiwała mi praktycznie po każdym wysiłku i mniejszym i większym, więc ćwiczyłam tylko do momentu aż poczułam, że zaraz ‘wyskoczy’ albo unikałam niektórych sytuacji takich jak np. podbieganie do autobusu.
W pewnym momencie zdecydowałam się na konsultacje dermatologiczne, po czym skierowano mnie na badania do szpitala. Leżałam tam tydzień czasu, robiono przeróżne badania, ale lekarze nie byli w stanie nic powiedzieć bo nawet na oczy tej pokrzywki nie zobaczyli. Postanowiłam, że sprowokuję sytuację by się ujawniła. Niestety lekarstwa jakie otrzymałam mi nie pomogły, więc w sumie nadal musiałam sobie z nią radzić po swojemu. Zaczęłam się skupiać na swoich emocjach, a szczególnie na tych złych by je eliminować ze swojego życia. W pewnym momencie ‘pokrzywka’ sama odeszła! Dlatego twierdzę, że w głównej mierze pojawiła się w moim życiu głównie przez moją nerwicę!
Po tym wszystkim pozostała mi walka z rozdrapywaniem trądziku – niestety z tym nie umiałam sobie sama poradzić. Szukałam rozwiązania na własna rękę, ale bezskutecznie. Do pewnego momentu nawet nie wiedziałam, że trądzik, a raczej to co miałam wtedy na twarzy to moja robota. Jak sobie z tym poradziłam? O tym następnym tutaj.