Tort Olaf – „Ulepimy dziś bałwana?” – Biszkopt na miodzie!

Tort Olaf – „Ulepimy dziś bałwana?” – Biszkopt na miodzie!

31 stycznia 2016 12 przez Nasza droga do

„Ulepimy dziś bałwana?”

Chociaż śniegu dzisiaj na tyle nie ma, to dziś lepimy bałwana, na torcie!

Tort został jakiś czas temu wykonany przeze mnie z okazji roczka Edzia (najmłodszego z synów).

To mój w życiu samodzielnie robiony tort!

Jeden już kiedyś robiłam, ale pomagała mi wtedy mama przy cieście, teraz zrobiłam sama, z lekką pomocą Yśka :)

Urodziny były jakiś czas temu, więc i tort już stary he he

Przed urodzinami Edzia zastanawiałam się głęboko jak tu zrobić tort z najmniejszą ilością cukru. Zależało mi żeby ulepić Olafa na torcie, tak żeby wszystkie dzieci miały z tego radochę. Więc postanowiłam trochę pokombinować i zrobić takiego pół na pół, trochę z cukrem a raczej lukrem i większość na miodzie (Edek nie ma alergii na niego).

Ponadto chciałam złamać pewne kulinarne standardy, bo wiele osób mi mówiło, że nie, nie da się zrobić biszkopta na miodzie, że biszkopt nie wyjdzie z zimnych jajek, że biszkopt nie wyjdzie z ciepłych jajek, że biszkopta się nie da zrobić z mąki innej niż pszennej i wiecie co!? Mylili się!

tort olaf

Jak widzicie tort jest z przewagą niebieskiego, żółtego i białego – taki był plan od początku! Masa lukrowa jaką widzicie na wierzchu jest kupiona, wystarczyło ją tylko uformować. Ja ją zakupiłam w naszym osiedlowym sklepie. Ze względu, że jest to praktycznie sam cukier z barwnikiem chciałam aby wnętrze tortu nie było za bardzo słodkie, by się to wszystko dobrze smakowo komponowało, więc wymyśliłam, że zrobię biszkopta na miodzie, a dwie warstwy kremu zrobię z bananów, a resztę (czyli niewiele) wysmaruję kremem śmietankowym (niestety z tytki, następnym razem postaram się zrobić inaczej). Do biszkopta użyłam też barwników i od razu mówię, że z ich ilością to trzeba uważać. Ale co ja tutaj będę się tak rozpisywać i tak wolicie czytać tylko przepis, prawda? ;)

Przepis na biszkopt

biszkopt niebieski – skład:

8 jajek (tak, zwariowałam!)

6 łyżek płaskich mąki ryżowej

2 łyżki płaskie mąki ziemniaczanej

4 łyżki płynnego miodu

1 łyżeczka proszku do pieczenia

pół łyżeczki aromatu waniliowego w proszku

2/3 łyżeczki barwnika spożywczego niebieskiego w proszku

duża szczypta soli

biszkopt na miodzie z mąki ryżowej

biszkopt żółty – skład:

8 jajek (również zwariowałam!)

6 łyżek płaskich mąki ryżowej

2 łyżki płaskie mąki ziemniaczanej

4 łyżki płynnego miodu

1 łyżeczka proszku do pieczenia

pół łyżeczki aromatu waniliowego w proszku

2/3 łyżeczki barwnika spożywczego żółtego w proszku

duża szczypta soli

biszkopt na miodzie

Sposób przygotowania biszkopta:

Muszę przyznać, że oba biszkopty robiłam z jajkami o różnej temperaturze, znaczy się ten niebieski robiłam na jajkach wyciągniętych godzinę wcześniej z lodówki, a biszkopt żółty robiłam z jajkami prosto z lodówki i z każdego sposobu wyszły dwa fajne biszkopty, które mogłam potem przekroić jeszcze na pół, ale o tym za chwilę.

Te dwa biszkopty wykonywałam osobno, ale każdy na takiej samej zasadzie.

Najpierw rozdzieliłam żółtka od białek (dla każdego biszkopta osobno). Później ubiłam mikserem żółtka z 2 łyżkami miodu aż wyjdzie pulchna masa (nie polecam trzepaczki). Następnie do miski dużej wsypałam mąki ryżowej i ziemniaczanej, proszek do pieczenia, barwnika, aromatu waniliowego – suche produkty po prostu razem zmieszałam. Na końcu dopiero ubiłam białka z dużą szczyptą soli, po czym na koniec jak już piana była sztywna dodałam na łopatki miód – znaczy się miksując białka wrzuciłam na łopatki miksera najpierw jedną łyżkę miodu nadal miksując, a później znów wrzuciłam drugą łyżkę miodu bezpośrednio na te łopatki (tylko bez łyżki he he) i znów miksowałam – nie musimy już wtedy miksować zbyt długo.

Ubite żółtka z miodem wrzuciłam do suchych produktów, następnie to jeszcze zmieszałam wszystko mikserem, a dopiero później na sam koniec dodałam ubite białka z miodem, ale już całość mieszałam bardzo delikatnie łyżką.

Gotową masę wylałam do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy o standardowych rozmiarach, boki niczym nie smarowałam, następnie tortownicę włożyłam do  nagrzanego piekarnika do temperatury 175C, na tryb pracy „góra, dół” i piekłam dosłownie 30 minut. Po tym czasie wyłączyłam piekarnik, przetrzymałam go tam jeszcze z 5 minut zanim uchyliłam drzwiczki. Biszkopta nie wyciągnęłam z piekarnika ciepłego, tylko pozwoliłam mu ostygnąć swobodnie z tymi uchylonymi drzwiczkami. Musimy uważać by nam nikt nie otwierał w tym czasie okien, by ciasto zbyt gwałtownie nie opadło. Nie musimy się przejmować na pewno tym, że gdy nawet jeśli spełnimy wszystkie powyższe kroki, jeśli trochę nam ten biszkopt opadnie. Oczywiście ciasto nie może być zakalcowate.

Tak przygotowane biszkopty przecięłam (wystudzone) na pół, po prostu nożem. Musicie uważać by go ładnie przeciąć, równo. Polecam biszkopty wykonać dwa dni przed podaniem, a jeden dzień przed wysmarowaniem go kremami. Ja każdy przecięty biszkopt ułożyłam na osobnych talerzach i schowałam do szafki. Na drugi dzień wzięłam się za kremy. Jeden krem, którym wysmarowałam dwie warstwy przygotowałam z bananów, a drugi tak jak pisałam wcześniej zrobiłam z tytki, śmietankowy.

Masę bananową zrobiłam na oko z 4 bananów, 100g masła, łyżki soku z limonki i z sera twarogowego w stosunku 1:0,5 do objętości bananów. Najpierw miękkie masło zmiksowałam blenderem w misce z pokrywką, następnie dodałam do tego banany ciągle miksując, soku z limonki, a na końcu potem sera. Gotową masę włożyłam na chwilę do lodówki.

Potem wzięłam się za wyrabianie masy kremu śmietankowego z tytki, użyłam tylko jednego.

Tort składałam już na docelowej podstawie na ozdobnym talerzu, czyli na którym chciałam tort podać. Zaczęłam najpierw od warstwy biszkopta o kolorze niebieskim, na to nałożyłam połowę masy bananowej, na to nałożyłam biszkopt żółty, następnie krem śmietankowy (ale nie cały), na to biszkopt niebieski, później resztę masy bananowej, a na wierzch biszkopt żółty. Następnie ranty tortu trochę wyrównałam obcinając delikatnie nożem. Całość wysmarowałam jeszcze kremem śmietankowym (wierzch plus boki).

I zaczęła się zabawa w kulanie masy lukrowej.

Masę wyrabiałam zgodnie z przepisem na opakowaniu. Jedynie co mogę doradzić to to, że za bardzo go nie palcujcie przy nakładaniu, bo będzie brzydki. I róbcie to szybko, bo masa twardnieje na powietrzu, bynajmniej moja tak robiła. Najpierw rozwałkowałam sobie masę na boki tortu, białą. Następnie ją nałożyłam na rządane miejsce i wcisnęłam w nią jeszcze gotowe niebieskie cukiereczki, drobne paseczki. Później zaczęła się walka z niebieską warstwą lukru, wałkowałam ją na tapecie z drugiej strony (miałam akurat kawałek) – Ysiek pomagał mi przy wałkowaniu i nakładaniu tej warstwy na tort. Ranty obcinałam nożyczkami. Potem wzięłam się za kulanie literek, ale białą masę lukrową zmieszałam z barwnikiem – po zmieszaniu trzeba umyć ręce bo zaplami się później tort. Ukulałam w rękach literki i przyklejałam je do warstwy niebieskiej za pomocą wody – trzeba bardzo uważać bo zaplamimy tort. Ręce umyłam znów. Dokleiłam cukierki gwiazdki. Następnie się wzięłam za Olafa, zrobiłam pierw głowę, potem ciało – za pomocą wałka i noża. Na końcu zmieszałam masę białą z kakałem by zrobić ręce, włosy, brwi, oczy i guziki. Nos zrobiłam z marchewki, ale okazało się, że marchewka puściła sok przez noc i Olafa musiałam poprawiać, więc warto to robić przed samym podaniem.

Talerz na którym stał tort oczyściłam wokół tortu, nałożyłam na tort sreberko kuchenne (folię aluminiową) i wsadziłam do lodówki. Rano w finalny dzień jeszcze sprawdziłam czy jest wszystko ok.

W południe, gdy goście przyszli, pozostało mi tylko wbić świeczkę, zapalić ją, zaśpiewać sto lat i złożyć solenizantowi życzenia. Acha no i jeszcze pokroić i nakarmić ;)

Tort Olaf

Jedynym skutkiem ubocznym tego tortu to były zielone kupki całej rodziny – kolor żółty z niebieskim (barwniki) tworzy zieleń. Poza tym okazał się bardzo smacznym tortem!Ancia

Print Friendly, PDF & Email