Zupa krem z ciecierzycy z żytnimi grzankami
29 maja 2016Przepis na: zupa krem z ciecierzycy z żytnimi grzankami
Uwaga, uwaga Yśó znów chwycił za garnki, czyli znów będzie troszkę improwizowanie, ale smacznie i w miarę zdrowo!
Kuchnia to zadziwiające miejsce, nie tylko z uwagi na pyszne posiłki, które się w niej przygotowuje. Kuchnia to miejsce, w którym również wzmacniają się więzi rodzinne!
Spójrzmy dziś jednak na to co w kuchni posiadamy za produkty, na ich terminy przydatności! Normalnie dbamy by żywność nie psuła się i nie marnowała jednak spora grupa produktów czasami popada w zapomnienie w odmętach naszych szuflad, a to jakieś przyprawy, może kasza, jakaś resztka makaronu. Jak się poszuka to zawsze znajdzie się coś, co się kiedyś kupiło i po prostu o tym zapomniało.
Raz ostało nam się sporo marchwi, która zaczęła już pomału więdnąć. Postanowiłem coś z nią zrobić. W poszukiwaniu inspiracji zacząłem przetrząsać szuflady i natrafiłem na paczkę ciecierzycy i wtedy pomału zaczął kiełkować pomysł na zupę.
Główny jednak problem z ciecierzycą to konieczność namoczenia jej podobnie jak w przypadku fasoli. Podjąłem wyzwanie licząc, że więdnąca marchewka przetrzyma jeszcze jeden dzionek.
Całą paczkę ciecierzycy zamoczyłem w garnku na całą noc.
Kolejnego dnia wymieniłem wodę i zacząłem ją gotować, po ok. 20 minutach gotowania była gotowa do dalszej obróbki.
W międzyczasie zacząłem przygotowywać wywar.
Jako bazę użyłem solidnej porcji wędzonych żeberek, które od prawie miesiąca czekały na swoją chwilę chwały w naszej zamrażarce. Umordowałem się obierając w sumie prawie kilo podwiędłej marchwi, dwie małe pietruszki i seler.
Wywar sobie troszkę pobulgotał – przepraszam jednak nie wiem dokładnie ile, ale dość długo – wystarczająco by mięsko ładnie odeszło od kości.
Usunąłem kości, a mięsko wrzuciłem do wywaru razem z 4/5 ciecierzycy. Po czym przesypując to obficie imbirem i papryką słodką użyłem mojego ulubionego narzędzia kuchennego czyli blendera i porządnie zmiksowałem całość. No i zupa krem była już gotowa.
Imbirowa nutka nadaje jej wyśmienity charakter, a marchew słodkość.
Rodzince podałem ją w miseczkach dodając do niej pół garści niezmiksowanej ciecierzycy oraz garści grzanek z chleba żytniego razowego, no i wyszedł wypas!
Moim skromnym zdaniem, zupę tą można by było wzbogacić sokiem z pomarańczy, ale to może koncepcja na kiedy indziej – niemieliśmy czegoś takiego, ale myślę że to by pasowało.
Mój sprawdzony sposób na pyszne grzaneczki jest oczywiście banalnie prosty: smaruję kromeczki masełkiem z jednej strony (w tym przypadku 4), składam ze sobą i kroję w kostkę, następnie wrzucam na woka i przesypuje przyprawami (przyprawa do grosa, czosnek i słodka papryka), po czym przysmażam dość często fachowo podrzucając, mieszając jednocześnie ;) aż do uzyskania pożądanej konsystencji. Tu duży plus dla żytniego pieczywa razowego, bo dzięki większej wilgotności (w porównaniu do białego pieczywa) nie wysycha w środku, jednocześnie przypiekając się z zewnątrz no i oczywiście po wrzuceniu w zupkę nie robi się z nich dżist tylko zachowują swoją chrupkość, aż do końca talerza.
I tak zapomniane resztki zmieniły się w wykwintne danie! Polecam, spróbujcie!