Wpływ nauki języków obcych na rozwój mózgu

Wpływ nauki języków obcych na rozwój mózgu

29 czerwca 2016 1 przez Nasza droga do

W dzisiejszych czasach samodoskonalenie jest wręcz bardzo „modne”. Nasza wiedza odnośnie funkcjonowania naszego ciała i odpowiedniej jego stymulacji jest coraz rozleglejsza. Wiemy już co i kiedy jeść by nie przytyć i co robić by być w formie. Na te tematy pisaliśmy i pisać zapewne będziemy bo jest to temat rzeka. Dziś chciałbym napisać o innym sposobie rozwoju, chciałbym napisać o treningu i rozwoju naszego mózgu. W końcu to on jest czymś czego człowiek nie nauczył się jeszcze przeszczepiać, a jak sami pewnie wiecie to on tak na prawdę rządzi całym naszym ciałem, więc warto poświęcić troszkę czasu by o niego zadbać i tak go „potrenować”.

brain

Mózg jako organ naszego ciała da się trenować i każdy z nas powinien to robić by funkcjonował on najlepiej jak tylko może. Zwłaszcza, że wraz z upływem czasu i postępującym naszym wiekiem (zresztą jak całe nasze ciało) ulega on stopniowej degradacji. Rodzimy się z ograniczoną ilością szarych komórek, które odpowiadają za cały nasz system związany z przetwarzaniem i gromadzeniem informacji. Wraz z upływem czasu tych komórek jest coraz mniej, czasem traci się ich więcej przez zatrucia i złą dietę, ale spokojnie mamy ich jakieś 100 miliardów. Najważniejsze co chciałbym przekazać, że one niestety nie odrastają, przez co m.in. mamy problemy ze skupieniem się, sklerozą (zaburzeniami związanymi z pamięcią krótkotrwałą) a nawet demencją starczą. Troszkę przerażająca perspektywa, co nie!? Niemniej każdy z nas, który chce osiągnąć „sędziwy wiek” powinien się z tym liczyć. Jak już wspomniałem nasz mózg można trenować. Nie oznacza to, że nasze szare komórki się rozmnożą czy odbudują, ale każdorazowo rozwiną same siebie i przez co dłużej będziemy cieszyć się jego sprawnością.

Wyobraźcie sobie cały młodnik świeżo zasadzonych drzewek, ich korzenie są króciutkie i mają jeszcze mało rozgałęzień, ale drzewek jest tak wiele, że ich korzenie się dotykają. Tak w przybliżeniu wygląda nasza sieć neuronalna. Impulsy elektryczne wędrują pomiędzy „korzeniami” naszych szarych komórek i to właśnie jest myślenie (oczywiście opisałem to w wielkim uproszczeniu). Po latach młode drzewa zmieniają się w stare, spora część usycha, jest ścięta, ale duże drzewa mają już potężnie rozbudowane sieci korzeni, które pozwalają na nieprzerwany przepływ impulsów (czasem nawet szybszy i dokładniejszy niż w przypadku młodej sieci „korzeni”). Właśnie to powoduje trenowanie naszego mózgu, nasza ciągle kurcząca się liczba szarych komórek przestaje opierać się na ilości, a postawia na jakość, którą to uzyskać możemy przez odpowiednie stymulowanie ich do rozwoju. A jak to zrobić? Najprościej mówiąc ciągle uczyć się nowych rzeczy! Nie od parady mówi się, że człowiek uczy się całe swoje życie i tak właśnie powinno być. Oczywiście są aktywności, które wpływają lepiej niż inne na poprawę kondycji naszego umysłu. O jednej tego typu aktywności już pisałem – sprawniejszy umysł już w 7 dni. Dziś chciałbym wspomnieć o kolejnym, chodzi mi o naukę języków obcych. Poza praktycznym, a czasem koniecznym powodem nauki języków chciałbym polecić Wam rozwijanie się językowo, także dla dobra funkcjonowania naszego mózgu. Chyba nic tak kompleksowo nie zmusza do jego rozwoju jak totalne przedefiniowanie wszystkich znanych nam pojęć i reguł nimi rządzących, a gdy już opanujecie jeden język obcy to wyobraźcie sobie naukę kolejnego, który na nowo przedefiniowywać będzie wszystkie pojęcia i jednocześnie korelować to z pozostałymi. Brzmi jak ciężki trening, ale myślę, że warto nawet jeśli nie potrzebujecie tego zawodowo (choć zawsze kiedyś może się przydać) to polecam rozwijać się w ten sposób choćby hobbystycznie. No i już to słyszę: „Ja nie mam talentów do języków!”, „W szkole uczyłem się przez X lat i niczego się nie nauczyłem!”, „Po co mi to!”, „Angielski już znam, a reszta się nie liczy!” Co prawda to prawda, w szkole nie nauczyli mnie nic a nic, jeśli chodzi o język obcy. Po prostu nie odpowiadał mi sposób nauczania opierający się głównie na wtłaczaniu gramatyki i formułek typu „Jak się masz?”, „Przepraszam, która jest godzina?”. Przecież dzieci jak uczą się swojego ojczystego języka, to nie zaczynają jego nauki od gramatyki tylko od próby przekazania w prostych słowach swoich potrzeb.

W dzisiejszych czasach jest tak szerokie spektrum wszelkiej maści kursów, że każdy z nas może znaleźć taki, który właśnie jemu będzie odpowiadał. Ja osobiście nic dobrego nie wyniosłem z nauczania grupowego. W grupie zawsze człowiek się jakoś ukryje, prześlizgnie. Właściwie najwięcej nauczyłem się sam, a potem otwierając się na ludzi w bezpośrednim kontakcie i to takich którzy ni w ząb nie mówili po polsku. Dlatego myślę, że bezpośredni kontakt i swoisty przymus do otwarcia się i mówienia w obcym języku (a tylko tak uznaję, że go opanowałem) jest w stanie pchnąć nas do przodu. Otwiera nas to również w kontaktach międzyludzkich. Do tego często ciężko jest wygospodarować czas na jakieś zajęcia w trybie stacjonarnej klasycznej szkoły językowej, zwłaszcza jak ma się prace, dzieci i jakieś inne zainteresowania. Dlatego prawdziwym objawieniem okazała się oferta portalu http://preply.pl

Ich propozycja to prawdziwy strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o dostępność indywidualnych korepetytorów i native spekerów. Główna idea tego portalu polega właśnie na indywidualnych dopasowanych zajęciach nie wychodząc z domu poprzez skype czy poprzez bezpośredni kontakt z nauczycielem. Ceny są niewygórowane, a do tego portal dba by użytkownik potwierdził przeprowadzenie lekcji i wydał ocenę korepetytorowi. Można w ogóle spróbować wykupując najpierw „jazdę próbną”, bądź korzystając z pakietów oszczędzających nasze kieszenie (promocje). Zawsze chciałem poszerzyć swoje lingwistyczne umiejętności o język rosyjski, teraz już wiem gdzie warto spróbować.

Yśó