Sojowy torcik z patelni
19 lutego 2017Ostatnio doszedł mi kolejny krzyżyk, 40tka zbliża się coraz bardziej nieubłaganie. Z tej okazji postanowiłem uszczęśliwić moich gości autorskim wynalazkiem, którym jest wspomniany w tytule sojowy torcik. Z testowaniem tego przepisu, który imaginował się w mojej głowie, czekałem tylko na troszkę wolnego czasu i dobrą okazję. Urodziny, okazja doskonała! Miałem dzionek wolny, Ancia była w pracy, a chłopakami uszczęśliwiłem moich rodziców. Mając cały ranek tylko na porządki i kucharzenie, mogłem w końcu wprowadzić w życie swój koncepcyjny twór. Tak więc w kwestii wprowadzenia, torcik właściwie w całości daje przygotować się na patelni. Tak, tak, zero piekarnika!
skład:
ok. 0,5 kg suchej soi
4 jajka
pół łyżeczki sody oczyszczonej
cynamon
goździki
banan
ok. 300ml mleka bez laktozy
garść suszonej żurawiny
ok 2 łyżki oleju kokosowego
tabliczka gorzkiej czekolady
garść wiórek kokosowych
trochę powideł i masła orzechowego do przesmarowania warstw (jak do kromki chleba)
Sposób przygotowania:
Niestety z uwagi na właściwości soi należy ją wiadomo namoczyć dzień wcześniej, a później gotować dość chwilkę (podczas tego procesu dorzuciłem kilka goździków). Gotujemy na wolnym ogniu ok. 1,5h, następnie odcedzamy, przesypujemy do miski i zaczynamy dodawać 4 jajka, cynamon, tęgiego banana, pół małej łyżeczki sody oczyszczonej, zalewamy ok. szklanką mleka (ja użyłem bez laktozowego), po czym wszystko dokładnie miksujemy blenderem na gęstą ciapkę, ala naleśnikową , dodając posiekaną suszoną żurawinę.
Z gotowej masy smażymy na patelni, z odrobiną oleju kokosowego, placuszki (mała patelnia). Ostrożnie przy przerzucaniu! Bez mąki placki, choć ładnie wyrośnięte dzięki sodzie, niestety nie są tak plastyczne jak standardowe pankejksy. Ja stosuję grawitacyjną technikę przerzucania placków przy pomocy dużego płaskiego talerza. Udało mi się sprawić 4 solidne placki, które poskładałem jeden na drugi, przesmarowywać powierzchnie pomiędzy nimi kolejno domowymi powidłami czekoladowo-śliwkowymi (warstwa 1), czekoladą gorzką z wiórkami kokosowymi (warstwa 2), masłem orzechowym (warstwa 3).
A propos warstwy czekoladowej z kokosem, to rozpuściłem na patelni jedną gorzką czekoladę, zalewając ją odrobiną mleka. Część tej masy czekoladowej wykorzystałem właśnie na warstwę 2, placek po prostu przesmarowałem i posypałem wiórkami. Pozostałość czekolady wykorzystałem do wysmarowania wierzchu tortu, góry i boków, po uprzednim wyrównaniu nożem krawędzi wszystkich złożonych ze sobą placków, przesypując czekoladę również kokosem.
Torcik (ciasto) polecam zrobić w ten sam dzień. Całość wsadzamy do lodówki i finito. Zostaje nam już tylko podać gościom i rozkoszować się oryginalnym smakiem. Wszyscy goście zjedli do końca swoje porcje i wszyscy żyją hehe
Torcik nie wyszedł zbyt duży, ale szczerze mówiąc sam nie wiedziałem co z tego wyjdzie. Mogę jednak uznać go za sukces. Jest dosyć zbity i łatwo się kroi, nawet na niewielkie porcje. Polecam spróbujcie!