Zasłyszane w piaskownicy: babcia instytucją darmowej niani?
18 czerwca 2017Pracując na zmiany mam wyśmienitą okazję odbywać poranne włajaże z moimi chłopakami, będące domeną raczej kobiet niż mężczyzn. Tym bardziej cieszę się, że należę do mniejszości. Śmigamy do sklepów, na szpilplace, spacerki czy gdziekolwiek trzeba coś załatwić tylko w męskim gronie. Tacy trzej amigos na szlaku. Tak było i ostatnio, trzeba było załatwić w autku wymianę oleju, filtrów, klocków, etc. Załatwiliśmy termin na popołudnie więc z rana w ten dzień ciągle miałem samochód z dzieciakami w środku. Korzystając z sposobności wybraliśmy się na bardziej wypasiony szpilplac, na który z buta rzadko docieramy (jest daleko). Czego tam nie ma! Zjeżdżalnie, koniki na sprężynach, zameczek, małpi gaj, huśtawki, czego dusza zapragnie. Niepocieszony obserwowałem jak moi chłopacy zamiast korzystać z wszelkich tych dobrodziejstw wpakowali się w piaskownicę i ani myślą z niej wyjść. Na szpilplacu były tylko trzy mamy ze swymi pociechami, które w swoich eksploracjach placu zabaw trafiły w końcu do piaskownicy.
Moi chłopacy już elegancko potrafią się przedstawiać i gdy jesteśmy w kupie prezentują całkiem sporą dozę śmiałości i otwarcia do obcych sobie ludzi i dzieci. I tak poznaliśmy kolejno Igora, Zosię i Małgosię. Z mamą jednego z nich wdałem się w mini konwersację. Dowiedziałem się, że dzieciątko skończyło niedawno rok i zaczęło już dziarsko chodzić. Mamusia uznała, że ostrzegano ją przed tym okresem, ale wcale nie jest tak źle. Na to ja, wskazałem na Edzia i wspomniałem, że jak będzie miało 2 latka, to będzie o wiele szybsze, a strachu w sobie jeszcze nie wytworzy, więc wtedy będzie ogień.
Usłyszałem odpowiedź: „Wtedy to nie będzie już moje zmartwienie, tylko babci!”
Eeee, no okej… Troszkę mnie to zjeżyło, ten ton i wniosek, jaki nasuwa się sam.
Sami korzystamy z dobrodziejstw „instytucji” babci, kiedy nie mamy innego wyjścia, a zważywszy, że oboje z Ancią pracujemy, to takie dni zdarzają się nader często. Tak sobie od razu pomyślałem i przeskanowałem swoje środowisko wokół, kto ma wychowywać nasze dzieci, babcie? To ma być ICH zmartwienie? Babcia jest tu niczym wypożyczalnia samochodów dostawczych, zajmie się ładunkiem (dzieckiem), a do tego można wykorzystywać ile wlezie, bo w końcu co? Ukochanym wnuczkiem się nie zajmie?
Babciom, może się przecież po prostu nie chcieć, mieć inne plany, przecież swoje pociechy już odchowały. W ilu to przypadkach babcie pełnią ważniejsze funkcje, niż sami rodzice, już podczas pierwszych lat życia dziecka. Ot refleksja, która mnie naszła, po tym jak usłyszałem w tonie tej mamusi, że opieka nad wnukiem, to w końcu jej psi obowiązek (choć może sobie dopowiadam).
Niemniej do wspomnianej mamusi, dołączyła po chwili babcia (już na etapie macierzyńskiego urlopu), odciążając spracowaną na placu zabaw mamuśkę.
Oczywiście nie znam tamtej rodziny i nie oceniam, oceniam tylko wrażenie jakie uzyskałem podczas krótkiego kontaktu, które skłoniło mnie do refleksji.
Taa, dzieci to kupa roboty (z przewagą kupy), ale jak sobie je zmajstrowaliśmy, to na tym nasza robota dopiero się zaczyna. Z każdym dniem realia się zmieniają, tylko jedno pozostaje, że są to NASZE dzieci i to że MY jesteśmy ich rodzicami!
Pamiętajmy, że nasze dzieci są przede wszystkim naszym skarbem, miłością, odpowiedzialnością i strapieniem.
Nie przerzucajmy „odpowiedzialności” na innych, częściej niż jest to konieczne.