Siła internetu. Siła reklamy.
12 lutego 2014Siła internetu. Siła reklamy. Dziś ciekawy temat na tapecie.
Dziś znów pada deszcz, a do tego jeszcze do tego śnieg.
Dziś w nocy wlazło mi coś w szyję, dosłownie. Nie umiem obracać głową w lewą stronę. Macie na to jakąś radę? Jak wypróbuję jakieś sposoby i coś zadziała to później Wam to opiszę i oby zadziałało, bo boli!
Jakoś ja tak ostatnio po głowię się pukam, bo żyjemy bez telewizji już ponad rok, głównie ze względu na reklamy puszczane między filmami, których było już przesyt… i kurcze, tak się złapałam właśnie ostatnio na tym, że i internet przesycony jest reklamami – no a przecież to już wiadome nie od dziś! Ale wzięło mnie na rozmyślanie o tym, ile kupujemy produktów pod wpływem samych reklam, głównie dzięki internetowej drodze pantoflowej?! I powiem Wam szczerze, że jest to idealny sposób dla firm w teraźniejszym czasie! Jest to również idealna droga do dowiedzenia się przez firmy co warto trzymać na rynku, a z czego warto zrezygnować. Poza tym jest to świetna droga do wprowadzenia czegoś na nasz rynek, po sprawdzeniu czy są na to chętni.
Tak obserwując życie internetowe i życie na co dzień w świecie rzeczywistym, zauważyłam właśnie, że często pojawia się jakiś produkt najpierw w życiu internetowym, sprawdzany przez nas ludzi w codziennym życiu, polecany albo i nie, a później nagle pojawiają się w sklepach – czyli, tak zwana przeze mnie, internetowa droga pantoflowa działa!
No i tak dzisiaj jakoś bardzo to do mnie dotarło ile ja mam rzeczy, a ile jeszcze bym chciała mieć z tego świata internetowego?
A może by tak najpierw skupić się na tych rzeczach co mamy u siebie w domu!?
Ja dzisiaj rozejrzałam się wokół robiąc poranną toaletę… po przeczytaniu kilka słów niby mądrej książki „Sztuka prostoty”, którą kupiłam ostatnio właśnie namówiona w sposób pośredni do jej kupna… i stwierdziłam „Kurde, ale tutaj jest dużo moich rzeczy!” I niby nauczona minimalizmu, a otoczona dużą ilością rzeczy, których powinno się używać systematycznie, a tego się nie robi… i w ten sposób np. nasza łazienka, zapełniona dużą ilością produktów do czegoś zrobiła się zbiorowiskiem – już nie mówiąc o pozostałych pomieszczeniach naszego mieszkania.
I dziś postanowiłam sobie, że nic sobie nie kupię przez 'kolejne dni, albo i miesiące’ dopóki nie będę wiedzieć na 100% , że 'czegoś mi brak’! Poza tym wystawię sobie rzeczy, które w pierwszej kolejności muszę zużyć.
Stwierdziłam również, że spiszę wszystkie rzeczy, żeby mieć wgląd na to co mam oraz:
zobaczę czego warto się pozbyć?
co jest już przeterminowane?
co niedługo się przeterminuje?
czego nie używam?
komu co dać, bo na mnie się nie sprawdza?
A potem wparzę do moich szafek z ubraniami, butami, kurtkami, 'pierdołkami’… do kuchni, do lodówki, do zamrażarki, do szafek… zrobię segregację i porządek!
I pewnie dziś wszystkiego nie zdążę zrobić.
jak to radziła Perfekcyjna pani Domu Anthea Turner, żeby sprzątać półka po półce, a nie wszystko naraz, tak by nie zrobić sobie większego bałaganu…
Niby wszystko wszyscy wiedzą, a jakoś zawsze ciężko z realizacją.
Idę sprzątać.