Ollerding. Tydzień na bawarskiej wsi.
27 listopada 2014Jak wiecie moja praca umożliwia mi odwiedzanie ościennych krajów – tym razem kontrakt firmy zaniósł mnie do Trostberg’u małego miasteczka trochę ponad 11-tysięcznego jeśli chodzi o ilość mieszkańców, a znajdującego się w Bawarii. Sam nocleg mieliśmy w niemieckiej agroturystyce Ollerding Huber-hof – już sama okolica robiła spore wrażenie, kilka zabudowań otoczonych pastwiskami i lasami wyglądały jak wyspy wśród bezmiaru zieleni łąk, a do tego dodatkowy smaczek w postaci Alp w tle. Zabudowania były połączone w klasyczną podkowę (stajnie łączące się z domem mieszkalnym), wyglądały na wiekowe, ale zadbane i odremontowane.
Miejsce gdzie spaliśmy nazywało się Ollerding – składało się na wręcz małe miasteczko zamieszkałe przez 4-wielopokoleniowe rodziny mogące poszczycić się własnym herbem i szlachecką spuścizną. Mieli nawet własny przystanek autobusowy. U gospodyni można było zaopatrzyć się w swojskie produkty, m.in. mleko prosto od krowy, jajka prosto od kur, itp.
Do Trostberg’u mieliśmy ponad 20 km. Jadąc do pracy towarzyszył nam przyjemny krajobraz – pofałdowany teren pokryty żywo zielonymi pastwiskami i pięknymi lasami uświadamiał nam jak rzadko zaludniony jest ten teren.
Wracając z pracy wieczorem tylko się w tym utwierdzaliśmy, gdyż ciemność była całkowita, żadnych latarni, ani nawet łuny z pobliskich miast. W bezchmurną noc niebo jawiło się prawdziwym bogactwem gwiazd niedostrzegalnych w bardziej zaludnionych regionach.
Nasi gospodarze prowadzili gospodarstwo, na które składało się z około 200-250 krów i z 50 owiec, więc klasyczny zapach wsi był wszechobecny, niemniej nienarzucający i człowiek szybko przywykał.
Kwatery były przestronne, czyste, zaopatrzone we wszelkie wygody wraz z dostępem do w pełni wyposażonej kuchni. Poza tym były dostępne atrakcje w postaci sporego basenu, konkretnego placu zabaw, trampoliny, a nawet sztucznej drewnianej krowy do nauki dojenia.
Wszystko co opisałem powyżej sprawia, że to miejsce świetnie nadaje się na wypad z dziećmi, okolica świetnie nadaje się do treningu biegowego, a okoliczny las pełen grzybów do przyjemnych spacerów.
Do tego blisko znajduje się olbrzymie jezioro Chiemsee. Mieliśmy okazję być w czysto turystycznej miejscowości Seebruck, z którego piękna panorama Alp komponuje się z tonią jeziora – tak przynajmniej słyszałem, bo jak my tam byliśmy niestety pogoda nie dopisała i poza absolutnym pustkom jeśli chodzi o turystów (byliśmy poza sezonem) widoczność była katastrofalna.
Nie poddaliśmy się jednak i uderzyliśmy już w miejscowość u podnóża samych Alp do Grassau – mgła trochę się uniosła, ale i tak było niewiele lepiej.
Na szczęście w drodze powrotnej do domu poszczęściło się nam bardziej i mogliśmy popatrzeć sobie na piękny widoczek na austriackie jezioro Mondsee.
Miejscówkę Ollerding polecam zwłaszcza na rodzinny wypad z dzieciakami, gospodyni mówi po angielsku i jest bardzo miła i bezproblemowa. Może uda mi się kiedyś zabrać tam Ancie i chłopaków, wtedy wybierzemy się przy okazji do orlego gniazda, które znajduje się na grzbiecie góry Kehlstein, ok. 70 km od Ollerding.
ps. Przepraszam za jakoś zdjęć.