Dlaczego nie mamy telewizji?
13 stycznia 2015A cóż w tej telewizji jest?! Coraz więcej reklam i tendencyjnych wiadomości nastrajających nas, sam nie wiem jak, ale na pewno nie optymistycznie do ludzi. Telewizja nie uczy tylko toruje świadomość nas konsumentów w kierunku jakiegoś bliżej nieznanego wzoru światopoglądu, który ma mówić nam co mamy myśleć, jak żyć, co kupować. Tak zastanowiłem się i doszedłem do wniosku, że reklamy są przecież całkowicie zbędnym i złym przejawem manipulacji, jakiś obcych sił mających na celu zrobienia wodę z mózgu głębiej nie zastanawiającym się konsumentom by błąkali się między jednym proszkiem a drugim, między jednym mlekiem a drugim, między ubraniami z dwoma paskami a czterema. Smutna prawda jest taka, że jeśli czegoś naprawdę potrzebujemy to reklama jest zbędna bo i tak będziemy musieli to zdobyć. Kiedyś reklamy nie były tak powszechne, teraz poza telewizją reklamy są wszechobecne: idę do kina reklamy, jadę autem reklama, włączam neta reklama, jestem na jakimś evencie zawsze podadzą listę sponsorów. Przemysł reklamowy tak się rozwinął, że za niedługo chyba wyprze system oświaty, w końcu po co uczyć się myśleć skoro reklama wszystko ci powie co jeść, jak się ubierać, a nawet więcej – model rodziny, spędzania wolnego czasu, spania, pracowania, jedzenia, seksu, wychowywania dzieci, każdy aspekt naszego życia jest torowany przez ten cały przemysł. A co myślicie, że Święty Mikołaj jest gruby, ma czerwone wdzianko i jeździ na saniach z reniferami i mieszka w Laponii!? – taaa, jasne! Starsi z was może pamiętają, że kiedyś Mikołaj wyglądał zupełnie inaczej i nie towarzyszyły mu zwierzęta i elfy czy też krasnoludki – bo ja już nie wiem – Legolas też był elfem a zabawek nie robił, no i bądź tu mądry! Może się nie zastanawialiście, ale ten wizerunek Mikołaja został stworzony na potrzeby kampanii promocyjnej Coca Coli tak dawno temu, że przeniknął do świadomości ludzkiej jako właściwie treść kulturowa, a skoro reklamy tworzą już praktycznie naszą kulturę i mówią nam jak mamy żyć i wychowywać nasze dzieci to ciekawi mnie dokąd to doprowadzi.
Jeszcze są źródła, choć też skażone reklamami na okładkach.