#9 PROJEKT PROGRESJA. CODZIENNE RYTUAŁY.
22 marca 2017Projekt progresja, kolejna część. Dziś pod lupę idą codzienne rytuały, bo każdy z nas je ma. Tworzą się one właściwie przez cały okres swojego życia, lecz najczęściej półświadomie, bądź pod wpływem innych ludzi, bądź wymagań DOROSŁEGO życia. Rytuały same w sobie nie są ani dobre ani złe (papierosek i kawka uuum pamiętam to jeszcze), po prostu są.
Ludzie mają taką tendencję, że tworzą swoje rytuały alias schematy zachowań, by budować swoje jednostkowe poczucie bezpieczeństwa czy tożsamości. Mają one jednak ten mankament, że mogą negatywnie wpływać na nasze zdrowie, bądź rozwój. Warto byłoby im się przyjrzeć bliżej i postarać się świadomie zacząć je moderować, tworzyć od podstaw, wykorzystując naszą naturalną skłonność do popadania w przyzwyczajenia, by dzięki nim krok po kroku rozwijać i budować lepszą wersje siebie.
Zamiast papieroska z rana, szklanka wody z cytryną, bądź łyżeczka tranu. Zamiast kawki, zimny prysznic. Zamiast cotygodniowej wizyty na mieście, cotygodniowa wizyta w parczku z rodziną. Ale my lubimy nasze stare rytuały, czy aby na pewno? A może wiecie, że Wam nie służą, ale w nich tkwicie, bo… Dlaczego? No nie wiem, sami sobie musicie odpowiedzieć na to pytanie, ja odpowiedziałem i rozpocząłem pracę nad nimi, nad sobą.
Zainspirowały mnie podcasty Tima Ferriss’a (ten od „4-godzinne ciało”, „4 godzinny tydzień pracy”). Prowadzi on w swoich podcastach wywiady z ludźmi wyjątkowymi w jakiś dziedzinach, od kucharza po komandosa, od naukowca po komika. Podczas rozmowy porusza wiele tematów, ale zawsze stara się zdekonstruować ich rytuały, sposób myślenia i wyciągnąć wspólny mianownik dla wszystkich, bądź poszczególnych specjalizacji. Z jego rozmów jasno wybijają się właśnie wspólne mianowniki (ludzi pasji, sukcesu), które pomagają im rozwijać się, tworzyć czy po prostu szczęśliwie żyć. Nie twierdzę, że wczesne wstanie z łóżka spowoduje, że będziesz miał szczęśliwe życie, chodzi mi właśnie o to by zainspirować się i postarać wprowadzić w życie niektóre z nich.
Na początek zdaj sobie sprawę ze swoich przyzwyczajeń, nim zaczniesz tworzyć nowe. Zastanów się, które powinieneś porzucić, a które wystarczy lekko odmienić, by służyły Tobie.
Następnie przyjrzyjcie się swoim celom. Mam nadzieję, że je sobie zrobiliście, jeśli nie to zapraszam do ich stworzenia tutaj. Zastanówcie się jakie rytuały pomogłyby Wam w ich realizacji. I co? Macie??
Żartowałem! Dajcie sobie czas, przyjrzyjcie się swoim zdekonstruowanym celom i zacznijcie tworzyć drobiazgi, malutkie cegiełki, mini kroczki, które będą Was przybliżały do osiągnięcia Waszych celów. A teraz zacznijcie wprowadzać je w życie! Spoko, spoko! Tak, wiem, to nie takie proste. Po prawdzie to sam ciągle nad tym pracuję, ale zacząłem robić postępy, a to w taki sposób -> nazwałem to ćwiczeniem w kółeczka (ciągle je ulepszam). Potrzeba do niego kalendarza, organizera, no i długopisu. Podejrzewam, że można stosować w jakiejś aplikacji, ale ja wolę pracować z papierem. Mam swoją koncepcję co do siły oddziaływania właśnie takiego sposobu porządkowania zachowań.
Po wykonaniu zadania Cel 99 (szczegóły tutaj) okazuje się, że celów w życiu mamy naprawdę dużo, ale możemy właśnie po przyjrzeniu się im doszukać się drobnych kroczków do ich osiągania. Zaczynamy tworzyć drobne zachowania, takie jak np. podbieg po schodach zamiast marszu, codzienna afirmacja (link), tran z rana, trening ketlem, zimna kąpiel, przesłuchany podcast z niemieckiego, zrobienie miłego drobiazgu dla Anci, pobawienie się z chłopakami, joga, poodkurzanie mieszkania, odłożenie 5 zł do świnki, umycie zębów, zadzwonienie do kogoś z rodziny, zadzwonienie do znajomego, itp.
Każda z tych rzeczy powinna być oczywiście hierarchicznie umieszczona na liście, oznaczona kółkiem z odpowiednim przypisanym do tego numerem albo literką, i teraz najlepsze -> codziennie na początek rób tak by móc w kalendarzyku odhaczyć minimum 5 takich kółeczek. Jeśli będzie Ci się to udawało przez miesiąc przejdź do 10ciu, oczywiście możesz więcej, ale najważniejsze to skupić się na minimum 5. To naprawdę proste, w końcu to tylko drobiazgi, na które potrzebujesz ile czasu? 1 minutę, ze dwie, pięć? No to rób to na co masz ochotę albo to na co masz czas, najważniejsze w tym ćwiczeniu jest tak naprawdę, po pierwsze, rozpoznanie swojej statystyki działań i wręcz biorytmu obserwując co i ile razy było robione, ale przede wszystkim wytworzenie najważniejszego rytuału, czyli samego stałego monitorowania i rejestracji swoich działań. Gdy już to będzie naszym zwyczajem, to będziemy mogli przejść dalej tworząc bardziej złożony plan tworzenia przyzwyczajeń. To ćwiczenie ma dać Wam narzędzie i nauczyć Was jak je wykorzystywać i oczywiście każdy z Was musi personalizować je pod siebie.
zadanie 1
Krok pierwszy, ustalić minimum 5-10 czynności do wykonania i trzymać się ich codziennie przez miesiąc.
Mówią, że do stworzenia przyzwyczajenia wystarczy 21 dni, ja tam wolę dmuchać na zimne i radzę Wam przećwiczcie to przez cały miesiąc. Gdy póżniej się temu przyjrzycie, to na pewno będziecie mogli wyciągnąć dosyć budująe z tego wnioski, które pomogą Wam w późniejszym zhierarchizowaniu rytuałów i dróg do osiągnięcia swoich celów.
zadanie 2
Kolejnym krokiem, będzie ustalanie planów minimum na dzień, tydzień, miesiąc.
Ustalajcie plany częściowo w oparciu o to czego dowiedzieliście się z obserwacji swojego „kółkowania”, a częściowo z Waszej listy celów. Powodzenia!