Biegamy z sercem – Europa Centralna

Biegamy z sercem – Europa Centralna

4 października 2014 0 przez Nasza droga do

W ramach kontynuowania (bieg 1, bieg 2) mojej przygody z biegami postanowiłem rozwinąć się i wystartować w tym roku w kolejnym biegu tym razem na 10 km (w przyszłym mam nadzieję zaliczyć maraton). Okazja ku temu przytrafiła się w Gliwicach, a dodatkowym plusem było to, że opłata startowa w całości będzie przekazana na pokrycie kosztu wyjazdu na ferie zimowe dla dzieci z Domu Dziecka. Biegamy z sercem!

biegamy z sercem
Oczywiście w drodze na bieg nie obyło się bez przygód – na początek zaraz po wyjściu z naszego domu. Julek przećwiczył ruch papieski – kojarzycie co Jan Paweł II robił po wyjściu z samolotu? klękał i całował ziemię – tyle, że biedny Julek zrobił to zbyt dynamicznie i na szczęście poza lekko otartą i napuchniętą górną wargą nic mu się nie stało, uff!
Potem w drodze okazało się, że nasz wjazd na autostradę został zamknięty i wyznaczono objazd, ale to nic bo po niecałych 100 m dalsza jazda objazdem okazała się niemożliwa, ponieważ policja stała w poprzek drogi i nikogo nie puszczała. Hmm, do teraz nie wiem co tam się działo, wszystko to zmusiło nas do strasznego nadłożenia drogi i w efekcie dotarliśmy do Europy Centralnej dużo później niż zakładaliśmy.
Nie my jedni zlądowaliśmy na ostatni moment.
Kolejka po odbiór pakietów startowych była całkiem spora – i tutaj pierwszy uśmiech losu – nagle pani z obsługi wychodzi i oznajmia, żeby podchodzili do niej ludzie z numerami startowymi do 200. Ja miałem numer 193 i czym prędzej skorzystałem z okazji.
biegamy z sercem

 

Zdążyłem na rozgrzewkę, choć nie tak fajną jak przed Gryfnym Biegiem, ale całkiem przyjemną. Kiedy ustawiłem się na starcie Julek akurat zaczął drzemkę, która jak się okazało później trwała tyle ile jego tatuś czyli ja biegłem, czyli 55 minut.
Wszyscy ustawiliśmy się na starcie.
Naprawdę był nas spory tłum: niepełnosprawni, biegacze i coraz popularniejsi uczestnicy Nordic Walking.

Trasa była wąska, a nas naprawdę wielu. Pomimo osobno puszczonych zawodników niepełnosprawnych i Nordic Walkerów, po starcie i tak pierwsze sto metrów przypominało bardziej marsz slalomem niż bieg. Na szczęście im dalej tym tłumek się przerzedzał.

Pętla miała 2,5 km. Część ludzi biegła dwie zaliczając 5 km. Ja jednak postanowiłem pokonać ją 4 razy. Przy pierwszej pętli okazało się, że jest całkiem spory zbieg z górki jak i podbieg, ale były także pozytywniejsze niespodzianki. W jednym miejscu po drodze czekały dziewczyny z pomponami, a w kolejnym zespół grający naprawdę przyjemną dopingującą muzykę. Na całej trasie rozstawieni byli wolontariusze, którzy pilnowali by nikt nie próbował oszukiwać, ale poza tym z czystej serdeczności dopingowali wszystkich biegnących, przybijali piątki i życzyli wytrwałości.

Biegłem bardzo spokojnie – teraz z perspektywy czasu powiem, że aż za spokojnie! Nigdy jeszcze nie pokonywałem takiego dystansu na zawodach, a podczas biegów treningowych może dwa razy się do niego zbliżyłem – jednak wiedziałem, że na zawodach to jest inne bieganie! Moim celem podstawowym było dobiegnięcie. Pierwsze dwie pętle minęły gładko w równym tempie. Na początku trzeciej chwyciła mnie kolka i rozwiązał się but, co troszkę mnie przyhamowało. Dopiero przy ostatnim kilometrze zacząłem przyspieszać finiszując prawie sprintem, niemniej podejrzewam, że wiele to mi nie pomogło – zbyt długi dystans by finisz mógł rażąco poprawić moją pozycję. Teraz to wiem i następny mój bieg rozwiąże inaczej taktycznie.
Dzień w którym czegoś się nauczyłeś nie jest dniem straconym.

Przede mną kolejne biegi i kolejne dystanse do pokonania.

Na mecie odebrałem pamiątkowy medal i napój izotoniczny, a dla Julka zdobyliśmy balonika.
biegamy z sercem

 

A na koniec zostawiłem najgorsze – podczas biegu byłem zaopatrzony w mobilną kamerkę action cam zamontowaną na własnoręcznie skleconej uprzęży. Nagrywałem całą trasę z myślą by posklejać jakiś fajny filmik z całości okraszony ujęciami od Anci. Niestety nie wiedzieć czemu nie można odtworzyć tego pliku z samego biegu – WTF! – dlatego w filmiku będą moje ujęcia tylko przed biegiem, a w trakcie tylko od Anci.
 
Ale w ogóle filmik jest, więc zapraszamy do obejrzenia:

 
„Kiedy z serca płyną słowa uderzają z wielką mocą…”
 fragment piosenki zespołu Akurat